Snarski pochodzi z Leska. Jest prawnikiem na co dzień pracującym w Brukseli, ale w rodzinnych stronach żyje wielu jego bliskich, których los nie jest mu obojętny. Podkreśla, że – wbrew pozorom – nie każdy ma samochód. A nawet jeśli, to zazwyczaj jeden na rodzinę. Zwraca też uwagę na to jak fatalnie cała sytuacja może wpłynąć na wizerunek Bieszczadów. Zbliża się sezon turystyczny i problem dotknie nie tylko mieszkańców.