Adam Snarski

Autobus do Polski (13) Wybory prezydenckie z przymrużeniem oka

I dostałem reprymendę od samego Króla Królestwa Belgii Juliana Złotego. Nie podobało się Królowi, że ta przerwa na reklamy trwa tak długo! W klawiaturę więc uderzam i felieton swój pisać… znów zamierzam.

I taka sprawa. Jak już sam Król zaangażował się w tak rzecz poważną, sprawę wręcz wagi międzynarodowej – odmówić, mnie prostemu szarakowi, po prostu nie wypada. Choć, przyznam się szczerze, że trochę skołowany jestem. Swojego czasu autobus taki był jeden – mój. Dziś, za sprawą nadchodzącego Pana Maja Wybornego rozjechały się po Polsce i poza granice Żabobusy, Pomidorobusy, Niebieskobusy, a przy okazji zbliżających się świąt wiosny – również Krokusobusy i Marzannobusy. Jak tu się nie pogubić, gdy tyle tego po Polsce jeździ. Nie mniej jednak, zaakceptować trzeba, że to modne ostatnio formy aktywności dnia codziennego dla obywateli naszych, co by nudzić się czasu nie mieli. Ale, ja nie o tym. Gdzie indziej jest pies pogrzebany. Bo mówi się, że przykład dawać nam powinni ”z góry” – cokolwiek to znaczy. A dla mnie nic dobrego nie wynika, z tej top mody ostatniej, że każdy w Polsce busa mieć powinien. Takie wzywanie do robienia mi konkurencji to naprawdę, nic dobrego dla mnie. Obawiam się tylko, że moje biadolenie też już nie pomoże. Dlatego kończę ten wątek, bo muszę coś jeszcze z Wami omówić. Ale pamiętajcie moi Drodzy – jakby co, to poświadczycie, że mój autobusik był pierwszy i zawsze jedyny.

Druga rzecz. Ważna sprawa świąt. Niby nikogo dziwić nie powinna przy kwietniu. A mnie jednak zadziwia świąteczny pasażer z boku. O! I tu dochodzimy do sedna mojego wstępu o autobusach. Bo z racji tego, że ja nie podążam za modą, a wręcz stoję w opozycji do niej, nie ulegając owczym pędom, przesiadłem się na popularne ostatnio ”BLA BLA CAR”. Dla niewtajemniczonych, to taka bajerancka aplikacja, gdzie można wyszukać towarzyszy wspólnych podróży, by taniej było – i najlepiej w jednym kierunku … Myślę, ”bla bla”, że to tak fajnie brzmi, myślę, może rzeczywiście podczas podróży, od słowa do słowa, poznam kogoś ciekawego. Taki świąteczny mój wybryk. I oczywiście trafiłem ”jak kulą w płot”. Poznałem namiętną, rozgorączkowaną perełkę świąteczną, fankę rymów częstochowskich podczas wysyłania świątecznych życzeń od serca. Gdy wysyłała sms’y w roamingu wyglądała jak Internet na dwóch długich nogach w poszukiwaniu zasięgu. Oczy jej parowały z zachwytu, gdy znalazła rym do słowa ”zajączka”, który coś tam trzyma w ”rączkach”. Przy dziesiątym sms-ie, żeby było bardziej oryginalnie, zamieniła życzenia w wersji z zajączkiem na wersję z barankiem. A do szefa to musiała wysłać życzenia biznesowe. Bo jak inaczej? Wpisała więc w wujka google hasło – życzenia dla prowadzących działalność gospodarczą. Pyta mnie czy wypada? Mówię, a tak! Wysyłaj. Pomyślałem, że przecież nie ma nic lepszego jak przypomnieć szefowi w święta o pracy. W wolnych chwilach od szukania rymów i wysyłania sms-ów do całego swojego plemienia przyjaciół, rodziny i pracy, zachowywała się jak bus obserwacyjny CBA. Każdy radar wypatrzyła. Przyznać jej trzeba, że do domu wróciłem bez żadnego mandatu, a na dodatek cały słownik rymowanek poznałem i swój mizerny zasób słów powiększyłem. O ja wdzięczny mej podróżnej koleżance!

Dojechawszy na miejsce, w moje ukochane Bieszczady, kolega – właściwie też z konkurencji bo ma firmę przewozową i wynajmuje busy, zapytał mnie – jak podróż? Świetnie! Przy okazji, po drodze zrobiłem doktorat z rymowanej żenady. Nic lepszego na święta!

Do teraz przypomina mi się jak moja pasażerka powtarzała nieustannie, że ”życzenia to trzeba umieć pisać!”. A z racji tego, że ja nie umiem, życzę Wam moi Czytelnicy – standardowo – Wesołych i Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!

Możliwość komentowania została wyłączona.

Kontakt:

e-mail: kontakt@adamsnarski.pl
telefon: 794 341 765

Media społecznościowe:

facebook: adamsnarskipl
twitter: snarskiadam